11 stycznia;
Klasa IV;
Zajęcia z fotografii;
[Rachel Hilbert]
Emily należała do grupy pięknych imigrantek. Odmładzała te miasto i rozjaśniała je blaskiem jasnych kosmyków. Uśmiechała się do młodszych od niej, a robotnicy uliczni wygwizdywali melodię, gdy szła obok i dawali upust sprośnym myślom. Przyjechała tu z innego miasta, gdzie centralny dworzec był. Zła się przywlekła za nią fama, życzliwi wnet donieśli ci...
Tego dnia zmarnowała wiele naboi i jeszcze mniej naszych łez. To wciąż było za mało, gdy nerwowo spierała krew z prześcieradła. Na przerwach wymiotowała, a w domu płakała. Miała szczęście, że trafiła na miłych ludzi, mogło się skończyć o wiele gorzej. Tak jak dama w niebieskiej sukience, w oddechu zamykasz woń papierosów; lakier do włosów i tanie perfumy.
Kiedyś podarowano jej polaroid, była jeszcze malutka, a rodzice segregowali rzeczy do przeprowadzki. Wyrzucili kota, a polaroid, choć nieczynny, zachowali. Odtąd nie miała żadnego przyjaciela, lecz ich zdjęć miała stosy. W sklepie kupowała udka kurczaka i wąskie papierosy. Nocami ćwiczyła orgazmy, by wypaść jak najlepiej. Czesała włosy, unosiła koszulkę i dotykała się przed lustrem, jednak wciąż wypadała marnie.
Ona zawsze szła do końca, inaczej nie umiała żyć. Po tej nocy z kumplem ojca, nie pamiętała nic! Po dwóch, bodaj, latach w końcu mogła spojrzeć sobie w oczy i zaczesać włosy w warkocz. Dumnie unieść głowę i spoglądać na wszystkich młodszych mężczyzn z góry, uderzając o posadzkę wąską szpilką i już nie potykając się. Musiała oddawać się dniami, w nocy fotografowała gwiazdy i swoje ciało. Ćwiczyła i chudła, dokładnie depilowała każdy kawałek własnego ciała i ubierała się zgrabnie. Mówisz, że chcesz szacunku, więc miej przynajmniej trochę dla siebie.
Pozbawiona własnej wartości, skutecznie pocieszała się licznymi emocjonalnymi igraszkami, gdzie mogła wykazać się najlepiej. Gdy nikt nie słyszał - śpiewała, a gdy czuła się za słaba - czytała. Spacerowała dużo po nowej szkole, po plastikowych wystawach i sztucznych ulicach. Teraz chowasz twarz za szminką, wierząc że jej nada blask. I spoglądasz gdzieś za siebie, przeklinając cały świat.
Witam się pięknie.
Karty nie rozwijałam, jakby blog miał zaraz upaść, wybaczcie mój pesymizm.
Miało wyjść wesoło, ale mam jakiś głupi styl-niestyl, którego nie mogę się pozbyć i wychodzi zawsze tak super super super suicidal!
Lubię zaczynać i lubię głupie lesbijskie wątki, ale to lubię, nie to, że proszę. I lubię sobie popisać na tematy czysto egzystencjalne.
Zalinkowałam praktycznie co się da!